Za nami trzy dni pełne emocji i pięknych wrażeń: Przegląd Teatrów Amatorskich Kurtyna w Gdyni. Impreza zrodzona z pasji i zaangażowania całego sztabu zapaleńców z gdyńskiego Ruchu Światło Życie. Impreza niezwykła z kilku przynajmniej powodów. Po pierwsze, bez limitów. W formule festiwalu zmieściły się grupy dziecięce, młodzieżowe, osób dorosłych i niepełnosprawnych. Nie było też ograniczeń czasowych, jak to zwykle bywa na festiwalach teatralnych. Po drugie, otwartość - na tematy, pomysły, propozycje zespołów, ale też na widownię "z miasta". Spektakle odbywały się w kościele Chrystusa Króla w Gdyni Małym Kacku wieczorami i przychodziła na nie stała publiczność. Po trzecie, świetna organizacja. Noclegi, wyżywienie, poczęstunek dla aktorów i widzów, wyposażenie sceny (specjalnie zbudowanej na potrzeby festiwalu w kościele!), nagłośnienie i oświetlenie.
Dla przykładu: mieliśmy dostać 15 mikroportów i zastanawialiśmy się, jak to podzielić i kto z kim ma się zamieniać, a tymczasem "spod ziemi" znalazło się 22... czyli DOKŁADNIE tyle, ile potrzebował nasz zespół. Do tego cierpliwość i pogoda ducha Kurtynowej ekipy. To ich motto: "Nie ma problemów. Są zadania do rozwiązania." Wysoki poziom zaproszonych na festiwal grup. Ogromna kultura i kompetencja jury. Wyszczególnienie, za co poszczególnym zespołom należą się wyróżnienia.
Jestem dumna z mojego Kościoła. Ta impreza, choć nie miała charakteru bezpośrednio ewangelizacyjnego, bardzo mocno pokazała, czym jest Kościół. Jest wspólnotą, domem, wielką rodziną przyjaciół Jezusa. I zrozumiałam też, czym jest postulowana przez Ruch Światło Życie Nowa Kultura. To zarażanie świata pozytywnymi wartościami: prawdą, dobrem, pięknem. To inspiracja do refleksji nad własnym życiem. To wezwanie do odkrycia piękna Ewangelii. Bo przecież Bóg jest największym Artystą i najlepszym Reżyserem naszego życia.
PS. Jestem dumna z moich Dzikich Kotów. Są nie tylko świetnymi aktorami i muzykami, ale po prostu pięknymi, wrażliwymi, młodymi ludźmi. I bardzo odpowiedzialną, zgraną grupą.